google.com, pub-3423369683337904, DIRECT, f08c47fec0942fa0

Praktyki portali informacyjnych

0

To, że ciężar bycia głównym medium przenosi się z tych bardziej tradycyjnych – telewizji i prasy – do internetu wiadomo już od dawna. To, że internet jest przyszłością, w ten czy inny sposób, już też wiemy. To, że reklamy wciąż są konieczne do istnienia internetowych mediów jest oczywiste – wciąż nie lubimy płacić za treści w sieci. Pewnie jednak większość z nas odwiedza codziennie wiele stron internetowych i zauważa, że właściciele niektórych serwisów nie traktują poważnie. A właściwie to robią nas w balona.

Na przykład paginacja. Ta plaga została zaadaptowana w artykułach i różnych treściach przez polskie serwisy bardzo szybko. Idea jest taka: napisz tekst, dodaj mnóstwo obrazków, a całość podziel na kilkanaście podstron tak, żeby użytkownik chcący przeczytać całość musiał kliknąć w “dalej” nawet kilkanaście razy. Jeśli jest to artykuł z dużą ilością tekstu czy oderwanymi od siebie zdjęciami to może to być nawet w porządku, jeśli jednak serwis postanawia na jedną stronę wrzucać po dwa krótkie zdania, to coś jest nie tak. Klik, klik, klik, czytelnik klika naście razy, czeka na załadowanie podstron, statystyki serwisu rosną. A może tak klik i nie odwiedzajmy tej strony więcej?

Co zabawne, ale i przykre, coraz więcej zagranicznych serwisów nabijających sobie w ten sposób odsłony zaczęło używać prostego polecenia “view as one page”, co brzmi całkiem sensownie i daje możliwość wyboru czy chcemy klikać milion razy, czy zobaczyć wszystko na jednej stronie. Polskie serwisy jeszcze do tego nie dotarły, pewnie wychodząc z założenia, że czytelnik jest głupi i nie będzie się wkurzał na konieczność przeklikiwania.

Kolejną głupią, denerwującą i pokazującą brak szacunku do czytelnika modą są polecenia treści, które nie prowadzą do treści. Czyli czytelnik czytając jakiś tekst widzi obok zajawkę innego materiału, klika, i wcale nie trafia do tekstu, a np. na stronę główną z podświetloną kolejną zajawką materiału, do którego chciał dotrzeć. Brzmi bardzo głupio, nie? I tak jest. W internecie – tak przynajmniej utarło się od dawna – zajawka czegoś z linkiem prowadzi to treści, a nie do kolejnej zajawki. Wynika to z poszanowania czasu odbiorcy, który chce spędzić w serwisie więcej czasu. No, ale nie – liczą się statystyki odsłon, znowu nikt nie przejmuje się czytelnikiem robionym w balona.

Zresztą, podobnie jest z galeriami zdjęć, które potrafią rozrosnąć się do np. 10 osobnych zdjęć które klika się jedno po drugim, z czego 5 jest zbliżeniami pozostałych pięciu, i to takimi kiepskimi. Ale czytelnika kusi się innym podpisem przy każdej grafice… I klikaj, klikaj, klikaj. O wciąż wyskakujących znikąd, wydających dźwięki i zasłaniających treść reklamach nie ma co już mówić.

A potem włodarze serwisów dziwią się, że tracą użytkowników, że stosują AdBlocki albo w niepochlebny sposób komentują treści. Szanujmy się wzajemnie, do jasnej cholery! To prawda, że jedynie media z tabloidowymi ciągotami przetrwają i będą zarabiać, jednak traktujmy tych, którzy nie przyszli oglądać tyłka Dody, a przeczytać artykuł lub ciekawostkę, fair. A jeśli serwis nie może pozwolić sobie na niepaginowanie i nieoszukiwanie w linkach? Cóż, widocznie robi coś źle.

Autor: Ewa Laik

żródło: Spider’s Web

Leave A Reply