Często usłyszeć można krytykę Brytyjczyków za ich sposób działania czy stosunek do pracy. Do najczęściej wytykanych im wad należy ospałość w działaniu. Kultura mieszkańców wyspy różni się od naszej pod wieloma względami. Nie na miejscu są wszelkie próby porównywania, a już na pewno ocenianie. Czy sposób ich bycia może zostać uznany za niewłaściwy? W momencie kiedy przyjrzymy się uważnie ich temperamentowi widać, że podejście do życia jest wręcz genialne. Stress less, to ich odpowiedź na sytuacje w których odczuwamy dużą presję. Czy warto stresować się np. nie ukończoną na czas pracą.
Kolejnym aspektem jest niepunktualność. Tylko ten, kto zakosztował życia bez zegarka zrozumie, że małe spóźnienie nie będzie przyczyną kataklizmu. Uśmiech i dobry humor to z pewnością dwie cechy jakimi charakteryzują się mieszkańcy Anglii. Sztuka, jaką opanowali do perfekcji jest śmianie się z samych siebie. Dzięki temu pozbyli się kompleksów, które często są przyczyna niekomfortowego samopoczucia.
Dlaczego Brytyjki nie mają problemu odkryć części swojego ciała nawet wtedy, gdy mają ewidentną nadwagę. My Polacy lubimy zadręczać się swoim ubiorem, tym co o nas inni powiedzą. Brytyjczycy martwią się o to aby czuć się dobrze. Co jest bardziej istotne – dobry ubiór czy samopoczucie? Podejście do życia, jakie charakteryzuje rodowitych mieszkańców Anglii, doskonale ilustruje ich ulubione zapytanie:
Szklanka do połowy pełna czy do połowy pusta?
Na koniec warto zacytować słowa piosenki Erica Idle, śpiewanej w Monty Python: Always Look on the Bright Side of Life… Uczmy się więc od Brytyjczyków bezstresowego stylu życia. Pomaga on żyć dłużej i zdrowiej. Zbyt surowa krytyka i przesadna troska nie wnoszą niczego pożytecznego do naszego życia.
9 komentarzy
Witam! Artykuł nalezący do grona tak zwanych kontrowersyjnych. Osobiście trudno mi jest zaakceptować spóżnianie się, olewanie powierzonej pracy, tumiwisizm i traktowanie wszystkiego przez pryzmat – przecież się nic nie stało. Tak zostałem wychowany i tracę szacunek do każdego kto się spóznia nie informując o tym wczesniej – wszechobecna komórka wszak to ułatwia. Spóznianie jest objawem braku szacunku dla swojego czasu i dla czasu osoby z którą się mamy spotkac. Takie mam zdanie. Jestem przekonany ze każdy z nas doświadczył sytuacji kiedy to my się spóżniliśmy i z tego powodu komuś świat sie zawalił – na przykład szefowi a kiedy szef sie spóżnia to są uśmiech i poklepywanie po plecach. To wyjatkowe chamstwo. Tak ja sądzę. Traktowanie świat w stylu don`t worry be happy – jest w porządku kiedy mówimy o sprawach błachych – tylko kto określa ze jest to sprawa błacha? Tolerowanie wszechobecnego brudu i niechlujstwa to nie jest wspaniałe – jak mam tolerować brak rękawiczek jednorazowych u doświadczonego lekarza podczas zabiegu z krwią??? Jak to mam tolerowć? Don`t worry be happy? Pielęgniarka sie oburza kiedy podczas tego zabiegu zrobiłem zdjęcie – dokumentujace brak tych rękawiczek. W słuzbie zdrowia trzeba na to zwracac uwage – bo zycie moze byc zagrożone. Ostatni powstał nowy polski sklep na Lincolnie – prosze państwo – jak utrzmać porządek wszyscy powinni się od nich uczyć – jest porządek i czyściutko. A wejdżmy do sklepów nalezących do innych> Brud taki że koniec świata. Nigdy tego nie bedę tolerował i synów swoich bedę na to uczulał. Don`t worry – nigdy.
Mam swoje zdanie na temat baleronów – mam swoje poczucie estetyki i wstydu więc wolę kiedy jesteśmy przesadnie okryci niz odkryci. Szczerze mówiąc wolę całkowicie przykryte muzułmanki niz wyluzowane brytyjki i te które je nasladują. Balerony schowac umiejetnie i pozbyc sie jak można i chec jest. Często widuję uśmiechnietego anglika z tak zwana rozpaczą w zębach i smrodem z jamy ustnej – a spodnie mu tak opadły że owłosiony rów mu widać z tyłu. I co don`t worry??? Nigdy przenigdy. Dlaczego wiele osób mi mówi że w Polsce na ulicach widac wiele pieknych kobiet – gustownie ubranych – bo czerpiemy pozytywne wartości ze świata. Chcemy sie zmieniac na lepsze i ładniejsze a nie pozostawac w samozadowoleniu i samozachwycie – jacy to my wyspiarze jesteśmy wyluzowani. Niech ten sie uczy komu nauka potrzebna albo konieczna. Mam nadzieję że znajomość tabliczki mnożenia na pamieć nie bedzie poczytana przez tutejszych za nikomu nie potrzebną kontrowersyjną umiejętność. A tutejszym by sie ta znajomość przydała – oj bardzo – szczególni ze są często naszymi szefami – z racji znajomosci mówionego angielskiego – bo czesto i pisac po angielsku poprawnie nie umieją. Więc jeśli mozna to mam odrębne zdanie na temat don`tworryzmu tutejszych. Trzymajmy poziom wysoko. Pozdrawiam.
B R A W O Popieram w 100 % !!
Brytyjczycy mają jeszcze dwie podejrzane cechy.
Jedna to dwulicowość jako efekt wymaganej przesadnej uprzejmości. W jednej chwili są do kogoś ogromnie mili, zachęcają go i zachęcają do współpracy, aż myślisz: „to więcej niż biznesowa relacja, przyjaźnią się”. W drugiej ta osoba znika i słyszysz „ale upierdliwy koleś, nie chcemy z nim współpracować”.
W przypadku drugiej cechy chciałabym powiedzieć Anglikom, że nie jest ważne to, co się mówi, lecz to, co się robi. Wielu nie skończyło szkoły wyższej i wydaje im się, że jak powiedzą w wieku 30 lat: „myślę o tym, aby wrócić na uczelnię” (ale obserwujesz ich rok i nie robią w tym kierunku nic) to tak samo, jakby ją skończyli. Może bardziej obrazowo – jeśli chcesz od pracodawcy mieć czajnik w biurze, to cóż, na jego powiedzeniu: „spoko, kupimy” herbaty nie zaparzysz…
Jakie są Wasze doświadczenia w tych dwóch kwestiach?
Zagadzam się że są bardzo uprzejmi w pierwszym kontakcie – bywa ze i w nastepnym również. Jednak zdaża się że juz po kilku sekundach od miłego: Hello! Może nastąpić grymas obrzydzenia i to nie tylko do Polaków – ogólnie do obcokrajowców. Popatrzmy na siebie i wczujmy się w skórę Anglika. Będąc w Polsce – czy jesteśmy uprzejmi zawsze i dla wszystkich? A co z obcokrajowcami – zarabiającymi grosze na czarno? Lubimy ich tez? Jesteśmy również takimi samymi ludźmi jak i Anglicy. To jak nas wychowano implikuje nasze zachowanie do obcych. Jak jesteśmy chamscy dla ludzi to niezaleznie od narodowości tacy jesteśmy. Są cechy narodowe pod którymi i tak wszyscy się nie podpiszą. Czy jesteśmy gościnni? O tak – wynika ta cecha z tego że przez lata wszelkie imprezy domowe – to zastaw się a postaw się – uginajace sie stoły. Impreza na imieniny, impreza na urodziny – goście i wyżerka z napitkiem. Pewnie nie u wszystkich ale w komunie nie było zwyczaju chodzenia do knajpek na imprezy – w knajpach było drogo – więc zwyczaj goszczenia w domu bo taniej. Czy Anglicy są gościnni? Nie sądzę , nie spotkałem. Od wieków chodzą do pubów i tam sie goszczą.
Nastepna cecha – gadanie w powietrze bez pokrycia w rzeczywistości – cecha miedzynarodowa wydaje mi się.
Szukam zalet. Są pomocni jak dobrze kogoś poznają. Ale my chyba też? Znam kilku Anglików i wiem że mogę z nimi sporo spraw załatwić – pomogą mi jak będą mogli. Ale my chyba też?
Na pewno my łatwiej i częściej wydajemy sądy o innych – Anglicy bardzo z tym ocenianiem innych uważają. My mamy niewyparzone gęby i nic sobie z tego nie robimy. Dlaczego tak jest? Wynika to z naszego braku konkretnej odpowiedzialności za to co mówimy. W Polsce możemy kogos obsmarować z góry do dołu i nic. Anglik wie że jak powie coś w obecności osób trzecich moze bardzo łatwo wpaść w różne kłopoty – włącznie z kłopotami finansowymi. więc są bardzo uważni w ocenach. I dobrze.
Wyobrazmy sobie taka sytuację że Anglik przychodzi np. do dentysty a dentysta mówi że kurtke to zostawia się na wieszaku w poczekalni. Buty prosze wycierać a nie nanosić błoto ! Siedzieć cicho, buzie otworzyć – ooooooo zęby nie umyte prosze umyć i przyjść po umyciu. Kochani nawet nie wiecie jakie kłopoty moze mieć taki dentysta w Anglii. Tutaj klient moze prawie siąść na suficie, smierdzieć niemytą jamą, być zawszony i od kilku dni nie używać papieru toaletowego – i ma do tego prawo – a dentysta nie moze nic powiedzieć – bo naruszy byc moze intymną strefę klienta. Tak tu jest.
Jacy onie są co Anglicy? Na pewno jak my się postaramy to i oni się starają. Może i im i nam nie wyjść. Ale ważne aby bliżniego szanować. Z innymi nacjami bywa niestety juz różnie. Ale może o tym po tym. Pozdrawiam.
JJSokol
Zastanawiam się, czy takie podejście nie spowalnia procesu wzrastania z powodu braku jakiegokolwiek realnego feedbacku. Na przykład, osoby chorej na paranoję nie leczy się poprzez potwierdzanie jej wersji rzeczywistości lub poprzez brak reakcji (co oznacza potwierdzenie, że jest ok), bo to utrzymuje ją w jej bezpiecznym świecie i nie pozwala doświadczyć nowego i się rozwinąć. Możliwe, że niepozytywna informacja zwrotna krótkoterminowo zaboli chorą, jak i zdrową osobę, ale długoterminowo pozwoli poszerzyć horyzonty (także emocjonalne) i ostatecznie budować własną siłę (lub polec). Zgodnie z zasadą – co Cię nie zabije, to Cię wzmocni – przetrwają najsilniejsi. Jak mawiają ludzie sukcesu, informacja zwrotna jest śniadaniem mistrzów. Chyba, że nie oddzielamy kompetencji od osoby…
Witam tak czytam te komentarze i o.k napewno jest w nich dużo przykładów prosto z życia ale według mnie to nie jest tak że wszyscy Anglicy są tacy sami, tak samo jak nie wszyscy Polacy są porządni, zadbani itd.. Niestety Peterborough ma to do siebie że akurat tutaj mieszka bardzo dużo rodzin patologicznych do których pasują wszystkie lub prawie wszystkie powyższe komentarze 🙁 Ale osobiście znam bardzo wielu Anglików którzy są fantastycznymi ludźmi i wielu przypadkach dbają o siebie bardziej niż nasi rodacy, a co do bez stresowego trybu życia Anglików to jeśli statystyki pokazują że dzięki temu żyją dużo dłużej to może warto się zastanowić czasami czy warto się wszystkim i wszystkimi przejmować i czy to że się przejmujemy sprawia że nasze życie zmienia się na lepsze? A piosenka Always look on the bright side of life Powina stać się Mottem dla nie jednego naszego rodaka na emigracji którzy niestety najczęściej potrafią tylko narzekać ..
Pozdrawiam .
Podobno Ci, którzy najwięcej osiągają, żyją krótko. I nie mam tu na myśli walki na froncie.
Mam meza Anglika i musze przyznac ze jest to najkulturalniejszy facet jakiego znalam. Mam kontakt z jego kolegami i kolezankami i wszyscy sa super. Wszystko zalezy kto gdzoe sie wychowywal, z kim dorastał.
Dokladnie, nie powinnismy uogolniac, stereotypy czesto sa szkodliwe.
Mam znajomych Brytyjczykow, ktorzy nawet nie wiedza co oznaczaja jakies slowka uzyte w gazecie, bo jak twierdza nigdy o czyms takim nie slyszeli; nie chce im sie isc wyzej niz GCSE (cos jak egzaminy gimnazjalne), czasem nie umieja policzyc najprostszego rozwiazania bez kalkulatora… ale mam tez takich znajomych, ktorzy sa inteligentni, wyksztalceni i sie wstydza za tych Anglikow, ktorzy daja tak zle przyklady.
Wiekszosc z Polakow pracujacych tu w fabrykach i hurtowniach buduje sobie w glowie wizerunek Brytyjczykow na podstawie tego co widzi- glownie w swojej pracy. Ale czy w Polsce w fabrykach i na polach tez mamy same najlepsze przyklady Polakow czy raczej czesto tych, ktorym sie np.nie chcialo uczyc i niestety nie reprezentuja soba zbyt wiele?
Nie az tak wielu Polakow w Peterborough ma juz tak swietny angielski, zeby zaczac prace gdzies w duzych firmach na np. bardzo dobrze platnych stanowiskach. A tam, co nie jest odkryciem Ameryki, znajdziemy duzo wiecej ludzi na poziomie, pozytywnych, kulturalnych, dbajacych o higiene, wyksztalconych, zmotywowanych. (choc i tam sie czarne owce trafiaja rzecz jasna!)
Poza tym fabryki fabrykami, ale samo Peterborough jest miastem raczej przemyslowym gdzie otaczaja nas hurtownie i fabryki z kazdej mozliwej wrecz strony. Takze nie uogolniajmy jaki jest Brytyjczyk tylko na podstawie doswiadczen dotyczacych tej konkretnej grupy ludzi w tym tylko miescie.
Brytyjczyk tez powie pewnie- znam 10 Polakow, dla ktorych cale zycie to zmiana w fabryce a po pracy kilka piw przed TV ale znam tez kilku co probuja robic cos wiecej ze swoim zyciem, nie marnuja go..
Czy uwazacie, ze do Peterborough przyjechalo DUZO ludzi wyksztalconych, kulturalnych itp? Bo ja niestety nie… Takich Polakow CZASEM sie tu spotyka, ale czesto maja oni szanse na duze lepsze zycie w wiekszych miastach jak Londyn wiec sie przenosza..
Swoja droga- ciekawy temat do dyskusji
Pozdrawiam