Wybory w Wielkiej Brytanii zbliżają się wielkimi krokami. Już 7 maja Brytyjczycy wybiorą swoich posłów do parlamentu. Brytyjska prasa jest zgodna – przyszłotygodniowe wybory będą najważniejszym głosowaniem na przestrzeni ostatnich 20 lat. Jakie mogą być wyniki tych wyborów i jakie mogą być tego konsekwencje dla Polaków mieszkających na Wyspach? Co proponują brytyjskie partie dla przybyszów z Europy?
7 maja – ta data nie schodzi z brytyjskich tytułów prasowych od kilku miesięcy. Nie ma w tym jednak nic dziwnego. Już dawno wynik głosowania nie miał tak wielkiego znaczenia dla Brytyjczyków. Temat emigrantów, przyszłość w Unii Europejskiej, stabilność na kontynencie – to tylko niektóre z palących spraw, nad którymi będzie się musiał pochylić nowo wyłoniony rząd. Kto go stworzy? Jakie będą tego konsekwencje dla Polaków? Postanowiliśmy zajrzeć do programów poszczególnych partii i sprawdzić, jak brytyjskie formacje zapatrują się na imigrantów.
Znajomość angielskiego obowiązkowa dla imigrantów
Takim pomysłem błysnął niedawno szef brytyjskiej Partii Pracy, Ed Milliband. Co jednak istotne, politykowi lewicy nie chodziło o wszystkich imigrantów, którzy przeprowadzili na Wyspy. Ed Miliband miał na myśli osoby, które na co dzień pracują w brytyjskiej służbie zdrowia. Szef laburzystów zapowiedział, że jeśli zostanie premierem, jego rząd uchwali specjalną ustawę dotyczącą imigrantów. Ma ona właśnie dotyczyć pracowników zatrudnianych w brytyjskiej służbie zdrowia. Ed Miliband chce, by każda nowo zatrudniana osoba musiała zaliczyć test angielskiego. Według statystyk, co trzeci lekarz na Wyspach jest imigrantem.
Nie zgadzamy się na wykorzystywanie imigrantów
To również pomysł Eda Milibanda. Jak polityk Partii Pracy zamierza wcielić go w życie? – Obniżanie wynagrodzeń lub warunków pracy miejscowych pracowników poprzez wyzyskiwanie imigrantów będziemy traktować jak przestępstwo kryminalne – powiedział szef laburzystów i zapowiedział, że jeśli jego partia dojdzie do władzy, to zadba o los imigrantów. Jak konkretne miałoby to wyglądać? Ed Miliband twierdzi, że utworzy urząd do spraw imigrantów-pracowników. Rządowa instytucja miałaby powstać w brytyjskim ministerstwie spraw wewnętrznych i ścigać wszystkich, którzy płacą imigrantom poniżej płacy minimalnej. Nowo powstały urząd karał by również pracodawców za inne naruszenia kodeksu pracy. Ed Miliband dodał jednocześnie, że rząd Partii Pracy popełnił błąd, gdy Polska i inne kraje wchodziły do Unii Europejskiej. Zdaniem szefa laburzystów, Wielka Brytania powinna wtedy wprowadzić czasowe zakazy na wjazd imigrantów na Wyspy.
Wielka Brytania poza UE? Będzie referendum
O tym, że Wielka Brytania może się znaleźć poza Unią Europejską, pisano i mówiono od wielu miesięcy. Aby jednak do tego doszło, najpierw musi zostać przeprowadzone referendum. Formacja, która od dłuższego czasu o tym mówi, jest Partia Konserwatywna. David Cameron obiecał swoim wyborcom, że jeśli wygra, to dojdzie do rozpisania referendum w sprawie wystąpienia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej. Czy jednak Brytyjczycy powiedzieliby „tak” w głosowaniu, trudno na dziś powiedzieć. W każdym razie sondaże w tej sprawie nie są jednoznaczne.
Tylko 50 tys. imigrantów rocznie może przybyć do UK
Nigel Farage oparł tą kampanię na jednym elemencie – antyimigracyjnym pomysłom. Szef partii UKIP domaga się wprowadzenia limitu napływu imigrantów – do 50. tysięcy rocznie. Kontrowersyjny polityk domaga się również uchwalenia ustawy o mało wykwalifikowanych pracownikach. Nigel Farage chce, aby osoby bez wyuczonego zawodu, zostały objęte pięcioletnim zakazem wjazdu na teren Wielkiej Brytanii. – Chcemy zmienić stosunki z Unią Europejską, odzyskać kontrolę nad naszymi granicami i wprowadzić pozytywną politykę imigracyjną. Proponujemy system punktacji, podobny do australijskiego, decydujący kto będzie przyjeżdżał, podejmował pracę i osiedlał się w naszym kraju – powiedział szef partii UKIP.
Kto wygra wybory w Wielkiej Brytanii?
Do 7 maja został nieco ponad tydzień. Kto zostanie zwycięzcą najważniejszych wyborów ostatnich lat na Wyspach? Odpowiedzieć na to pytanie jest niezwykle trudno. Najnowsze sondaże wskazują, że na 35 proc. poparcia może liczyć Partia Pracy. 32 proc. Brytyjczyków deklaruje oddanie głosu na Partię Konserwatywną, zaś na 14 proc. może liczyć partia UKIP. Liberalni Demokraci mogą liczyć na 8 proc. poparcia.
Źródło: „Rzeczpospolita”, Polskie Radio