google.com, pub-3423369683337904, DIRECT, f08c47fec0942fa0

Made in Poland. To działa!

0

Polacy, mimo upływu lat spędzonych w Wielkiej Brytanii, pozostają lojalni wobec rodzimych marek. Nie chodzi wyłącznie o zakupy w polskich sklepach odwiedzanych codziennie przez dziesiątki tysięcy klientów, ale także o powszechne korzystanie z usług polonijnych firm rozwijających się na Wyspach. Etykieta „made in Poland” to wciąż najlepszy sposób na przyciągnięcie rodaka. Według najnowszych danych dotyczących wymiany handlowej pomiędzy oboma krajami, polski eksport do Wielkiej Brytanii wzrósł w zeszłym roku o 17 proc. pomimo słabego wzrostu gospodarczego na Wyspach.

Polskim hitem eksportowym na tutejszym rynku jest oczywiście żywność – w 2011 nasze firmy sprzedały jej na Wyspach za kwotę 819 mln funtów! Większość tych towarów kupują osiedlający się w Wielkiej Brytanii Polacy – czy to korzystając z wielu polskich sklepów zakładanych przez polonijnych biznesmenów, czy też z dużych sieci handlowych, jak np. Tesco, które ma w swojej ofercie już ponad 400 produktów polskich marek.

Na polską klientelę nastawiony jest jednak nie tylko handel spożywczy. Według danych brytyjskiego rządu rocznie zakładanych jest na Wyspach blisko 40 tys. nowych polskich firm, a spora część z nich utrzymuje się i rozwija właśnie dzięki rodakom, którzy wolą zostawiać swoje pieniądze u „swoich” i korzystać z ich usług.

To dzięki temu przywiązaniu klientów funkcjonują polskie firmy z branży doradztwa księgowego i podatkowego czy transferów pieniężnych. Choć zwłaszcza w tym ostatnim przypadku konkurencja jest ogromna, rodzime firmy z roku na rok notują coraz większe obroty, a grono ich stałych, lojalnych klientów nieustannie się powiększa. Jedna z takich firm, o przywołującej sielskie skojarzenia nazwie ‘Sami Swoi’, właśnie zarejestrowała swojego stutysięcznego klienta, co samo w sobie świadczy o rosnącym zaufaniu do polskich przedsiębiorców.

Co nas wspiera w kultywowaniu rodzimych przyzwyczajeń w Wielkiej Brytanii? Po pierwsze sama obecność firm, przenoszących kawałek Polski bliżej emigracyjnych realiów. W rezultacie, spośród lokalnych biznesów – sklepu spożywczego, fryzjera, restauracji czy punktu przekazów pieniężnych – żadne nie narzeka na brak klientów, a w ich wnętrzach język polski zdecydowanie dominuje. Dlaczego? Na pewno powodem tak chętnego korzystania z polskich usług nie jest już bariera językowa Polaków, choć faktem jest, że niektóre niuanse z pewnością łatwiej jest przekazać w ojczystej mowie. Co jeszcze? Na pewno do takiego stanu rzeczy przyczynia się tęsknota za swego rodzaju „swojskością”, czyli rodziną, smakami i upodobaniami z dzieciństwa.

– Polacy są tak rodzinnym narodem, że z trudem znoszą dłuższą rozłąkę z bliskimi. Na emigracji straszliwie tęsknią, i to bez względu na wiek, zarobki i pozycję, jaką udało im się osiągnąć – tłumaczy prof. Jacek Kurzępa w swoim raporcie „Gorzki migracyjny chleb”.

Aby spróbować zrekompensować sobie te braki lub po prostu znaleźć tę namiastkę polskości na obczyźnie, często i chętnie sięgamy po „swojskie” produkty i usługi. Mając dziś do wyboru tak szeroką ofertę produktów zagranicznych, z braku których przez lata czuliśmy się tą gorszą częścią Europy, na emigracji chętniej korzystamy z produktów i usług „made in Poland”.  Te zaś nie tylko w jakimś sensie przybliżają nas do odległej ojczyzny, ale po prostu uważane są przez nas za wyróżniające się lepszą jakością. Niepisana zasada „dobre, bo polskie” dopiero w Wielkiej Brytanii nabiera prawdziwego znaczenia.

Leave A Reply